Fabuła

Akcja rozgrywa się w Walii. Clary jest przewodniczącą samorządu uczniowskiego dopiero od września tego roku, a Leo zwykłym rozrabiaką znacznie dłużej choć może nie w tej szkole. Ich los styka się ze sobą, gdy chłopak zaczyna sprawiać problemy, a zadaniem samorządu jest powstrzymanie ucznia przed dalszymi próbami zhańbienia wizerunku szkoły. Cała odpowiedzialność spada na przewodniczącą, która musi zająć się delikwentem tak, by ten ucichł w swoich wybrykach, albo zupełnie od nich odstąpił.

wtorek, 24 listopada 2015

Szkoła


9 komentarzy:

  1. Minęły dwa tygodnie? Jakoś tak... Jest wrzesień, dwa tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego z jakiegoś nowego chłopaczka w szkole zaczęło wychodzić ziółko. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że kilka uwag od nauczycieli wystarczy i rozrabiaka się uspokoi, ale gdzie tam! Jemu widać bardzo spodobało się odgrywanie roli tego niegrzecznego. I oczywiście kto musiał się nim zająć? Pani przewodnicząca! Jakby dyrektora nie było w szkole... Ależ oczywiście, ja się tym zajmę! Jak dorwę tego chłopaka, to odechce się mu oddychać, przysięgam...
    Dzisiaj mija trzeci tydzień. Nowy zabrał jakiemuś skarżypycie od juniorów cukierki miętowe.
    - Szlag mnie trafi na miejscu... - syknęłam, opadając na swoje biórko. Trzy tygodnie... I już mam całą stertę papierów do przejrzenia. Dzieciaki ciągle chcą robić jakieś projekty, imprezy, happeningi... Okej, ja ich rozumiem - więcej zabawy, mniej nauki. Ale dlaczego to wszystko muszę przeglądać ja? Dobra. Wiem, sama się w to wpakowałam, dodatkowe punkty na świadectwie i tak dalej. Ugh.
    Wyprostowałam się i spojrzałam na Andy'ego. Jest moim zastępcą.
    - Weź mi go tu przyprowadź, pogadamy trochę.
    - Ale... sam? - zapytał nieco przestraszony. - A jak mi coś zrobi?
    - Tak, już. Pobije cię! - parsknęłam, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że to bardzo możliwe. - Oj, udawaj, że jesteś twardy. Może nie zauważy tych gogli na twoim nosie. W razie czego zagróź mu naganą dyrektora.
    No i poszedł. A ja w tym czasie wróciłam do przeglądania tych papierów od uczniów.

    Clary

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwa tygodnie minęły, a szkoła już się mnie bała. Nie dziwię się temu, choć osobiście myślałem, że potrwa to trochę dłużej, nim ostatecznie wstrząsnę tym miejscem. Jedynie co dostałem za bójki, zastraszanie, kradzież i wybicie szyby, było kilka uwag. To miało mnie przestraszyć? Błagam, trzymajcie mnie, bo chyba wybuchnę w twarz dyrektorowi.
    Przemierzanie korytarzy z cwanym uśmiechem stało się już moją codziennością. Trzymałem w ręce cukierki miętowe i co jakiś czas pakowałem je do ust. Smakowały lepiej. Darmowe zawsze jest lepsze, a dzieciak do którego należały tylko trochę popłakał. Wyglądał jak tchórz, więc nawet szkoda mi go było uderzyć. Ktoś jeszcze chce mi powiedzieć, że mam serce z kamienia? Czasem nawet ja się lituję. Czasem.
    O ile na początku szkoły było pełno dziewczyn, które spoglądały na mnie z ciekawością, teraz dziwnym trafem ich przybyło. Czy płeć piękną naturalnie ciągnie do tych złych chłopców? Jestem świadom, że moja twarz bardziej pasuje do milusiego kujona, niżeli postrachu korytarzy. Zaskakujące jak opinia zmienia pogląd na człowieka. Kujon? O nie! Buntownik? Bierz mnie i całuj! Gdzie tu logika?
    -P-przepraszam?- z moich chwilowych przemyśleń wyrwał mnie przestraszony głos. Spojrzałem w stronę chłopaka w okularach. Kojarzyłem go. Był zastępcą przewodniczącej.
    - Tak, słucham? – odparłem grzecznie, choć wiedziałem czego chłopak ode mnie oczekuje. „Marsz do dyrektora, czeka cię kolejna uwaga”, to już znany schemat.
    - Przewodnicząca cię prosi… - powiedział i spuścił głowę jakby czekał na to, aż go uderzę.
    - Przewodnicząca? – zainteresowałem się od razu, a szeroki uśmiech wpełzł mi na usta. – Prowadź!
    Najwidoczniej się zdziwił moją odpowiedzią, bo spojrzał na mnie z nieco głupkowatą miną. Nie dodał nic więcej i zaczął iść przed siebie, a ja tuż za nim.

    Leo

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektóre papierki były na prawdę zabawne. Ale najbardziej rozbawiła mnie kartka z prośbą o zwiększenie rolek papieru w damskiej toalecie i dwa dodatkowe lustra, bo "robią się kolejki, kiedy chcemy poprawić makijarz". Głupota. Malować się przed wuefem. Po wuefie. Przed lekcjami i po lekcjach, te dziewczyny non stop siedzą w łazience i smarują tym tuszem po rzęsach, jakby nie było go tam wystarczająco grubo.
    Drzwi w pewnym momencie otworzyły się, a do środka wszedł Andy z naszym nowym, szkolnym mafiozą. Wyprostowałam się w fotelu i westchnęłam, przyglądając się chłopakowi. Nie tak go sobie wyobrażałam. Bo, faktycznie, widzę go pierwszy raz na oczy, wcześniej tylko o nim słyszałam. Wydawało mi się, że chłopak, który terroryzuje szkołę w takim zawrotnym tempie jest jakiś taki... masywniejszy... groźniejszy... Ten jest całkiem uroczy! Tak bardzo mi nie pasuje do imidżu szkolnego gangstera.
    - Cześć. - przywitałam się. - Clary Fray, przewodnicząca samorządu. - przedstawiłam się i czekałam, aż on zrobi to samo.

    Clary

    OdpowiedzUsuń
  4. Idąc korytarzem rozglądałem się dookoła. Mimo, że jestem tu już od jakiegoś czasu, nadal gubię się w tej szkole. Odkryłem nawet, że podłoga jest szara, a ściany… em… Nie znam się na kolorach, chyba kremowy? Coś w tym rodzaju.
    Chłopak idący przede mną szedł naprawdę szybko. Nie pamiętałem jego imienia. Coś na E? A? Nie wiem, najwyraźniej to nie było na tyle istotne, skoro tego nie zapamiętałem. Zatrzymał się dopiero przed drzwiami, które prowadziły do pokoju „Świętej Trójcy”- jak to miałem w zwyczaju ich nazywać. Zastępca wszedł do środka, a ja zaraz za nim. W fotelu siedziała dziewczyna. Przyjęła firmową postawę i przedstawiła się. Uniosłem brew rozbawiony.
    - Jestem Leo – powiedziałem spokojnie. – Leo Parker – dodałem szybko. Mój wzrok zaczął błądzić po pokoju. – Cukierka? – podszedłem bliżej i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Przyjrzałem się jej twarzy. Na pierwszy rzut oka wydawała się być osobą, która nie da sobą pomiatać. Miejmy nadzieję, że moje spostrzeżenia nie okażą się słuszne i panna przede mną okaże się być łatwa do manipulacji. Nie mam ochoty użerać się z jeszcze z Przewodniczącą.

    Leo

    OdpowiedzUsuń
  5. Leo. Okej... Zapamiętam. Z resztą pewnie jeszc e nie raz przyjdzie mi się z nim skonfrontować.
    Popatrzyłam na rękę z cukierkami, którą wyciągał w moją stronę, a potem znowu spojrzałam na jego twarz.
    - Ty jeteś taki głupi, czy tylko udajesz? - mruknęłam, wstając ze swojego fotela. Skrzyżowałam ręce na piersi, patrząc na niego z chłodem na twarzy.
    - To tak jakbyś przychodził na komisariat i chwalił się skradzioną bronią. - powiedziałam, wskazując brodą na miętowe cukierki. O co mu właściwie chodzi? Specjalnie robi sobie pod górę? Przecież jak tak dalej pójdzie, to chłopak wyleci na zbity pysk, a gdyby nie był pełnoletni to pewnie dostałby i kuratora. A z takimi kwalifikacjami na dobre studia się raczej nie dostanie.
    - Słuchaj, nie obchodzi mnie, że jedna połowa szkoły się ciebie boi, a druga wzdycha na twój widok, jasne? Mam to głęboko w poważaniu. Dlatego na razie tylko grzecznie proszę, żebyś wstrzymał swoje terrorystyczne zapędy, bo w przeciwnym razie może przestać być tak słodko.
    Ale mu dowaliłaś, Clary! Głupia dziewucha, teraz masz przerąbane u gangstera... Jak uroczej mordki by nie miał, to jednak pół szkoły trzęsie przed nim portkami!
    - To tyle. - oznajmiłam, siadając z powrotem w swoim fotelu. - A. Zanim wyjdziesz, zostaw tu cukierki. - dodałam, wskazując palcem na biurko.

    Clary

    OdpowiedzUsuń
  6. Starałem się nie roześmiać. Naprawdę próbowałem grać poważnego, choć to w jaki dziewczyna próbowała mi dyrygować było na swój sposób słodkie.
    - Nie zadawaj zbędnych pytań – powiedziałem spokojnie, gdy ona podniosła się z miejsca. Mogłem spokojnie spoglądać na nią z góry.
    - Daj spokój, ten dzieciak i tak ich nie potrzebował. Mi cukier jest niezbędny do życia - mruknąłem chowając je do kieszeni, po czym spojrzałem na nią z poważną miną. Przestał mi się podobać jej ton. Z początku wydawało się, że będzie to prostsze. Kotek jednak postanowił pokazać pazurki. Czułem kłopoty na horyzoncie. Wojna między nami może się skończyć fatalnie, zastanawiam się, która ze stron ucierpi bardziej.
    - Oczywiście, panno Clary, jak sobie życzysz – syknąłem chłodno mierząc ją wyniosłym spojrzeniem. Irytująca, bardzo irytująca. Jeśli myśli, że może mi mówić co mam robić, to srogo, naprawdę srogo się myli. Jeśli tak chce się bawić, niech bitwa się rozpocznie. Z chęcią popatrzę jak próbuje mnie pokonać. Uśmiechnąłem się do siebie szeroko, co mogło wyglądać bardzo podejrzanie i cóż, takie właśnie było. Szybka zmiana mimiki twarzy i zdezorientowanie innych gwarantowane.
    Gdy skończyła swój wykład i kazała zostawić cukierki, odwróciłem się do wyjścia, pomachałem jej niedbale ręką i nie wykonując jej polecenia, ani nawet się nie żegnając, opuściłem gabinet.

    Leo

    OdpowiedzUsuń
  7. - Ej. Mówiłam, żebyś--
    Chłopak trzasnął drzwiami, zanim zdążyła dokończyć zdanie. Opadła na swój fotel, wzdychając ciężko.
    - Andy~ Czy ja muszę to robić? - jęknęła, nie oczekując od swojwgo zastępcy żadnej odpowiedzi. Doskonale wiedział, że musiała zająć się tym chłopakiem i pilnować, by nie sprawiał kłopotów.

    Przez dwa następne dni było cicho. Prawie nie wierzyła w to, co się działo, a raczej, że kompletnie nic się nie działo. Leo był cicho i przez trzy następne dni. Jednak już we wtorek, kolejnego tygodnia do siedzącej w swojej klasie, na lekcji wychowawczej, pani przewodniczącej, doszły ją słuchy od jej zastępcy, że nowy pobił jakiegoś chłopaka ze swojego rocznika, ale z klasy równoległej. A dokładniej z klasy Clary. Okej, ten ancymonek też nie był jakimś aniołkiem... Ale, żeby tak do nieprzytomności? Fray dostała za zadanie wlepienie mu kary w postaci zostwania po lekcjach przez dwie godziny. Problem w tym, że to ona miała z nim tam siedzieć...
    Dziewczyna wyszła z klasy, od razu kierując się w stronę sali Leo. Tam jednak go nie znalazła, więc popytała trochę i dowiedziała, się, gdzie poszedł. Wyszła ze szkoły, za jej budynek, gdzie na murku siedział sobie pan szanowny Parker. Podeszła bliżej i ustawiła się przed nim z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
    - Myślisz, że wszystko ci wolno? Że to, że pobijesz jakiegoś tam chłopaka ujdzie ci na sucho? - zaczęła coraz bardziej zdenerwowana. Parsknęła ironicznym śmiechem. - To tak nie działa.

    Clary

    OdpowiedzUsuń
  8. Próbował być spokojny. Skoro zaczęła się nim interesować „Wielka Szkolna Trójca” to uznał, że może chwilę poudawać grzecznego. We wtorek jednak miarka się przebrała. Nie wytrzymał. Słowo daję, że próbował powstrzymać się od uderzenia, ale cóż… Chłopak z jego rocznika przesadził. Myślał, że jest lepszy? Chciał zgrywać chojraka? Przyszedł ze swoimi kumplami, zebrali się wokół i ich lider zaczął mówić, jaki on jest niesamowity, silny, i że on tu rządzi. Leo nie do końca słuchał, miał to głęboko gdzieś.
    - Słuchaj koleś, oszczędź sobie, skończysz ze złamanym nosem. Naprawdę tego chcesz? – Leo spojrzał na chłopaka krytycznym wzrokiem. Och idź sobie i mnie nie denerwuj, pomyślał z przekąsem.
    - Myślisz, że ktoś taki jak ty będzie mi groził? – odezwał się pewnym tonem.
    Leo nie lubił takich typów. Podciągnął rękawy koszuli i zrobił zamach. Jego pięść zderzyła się z nosem chłopaka i rozległ się głośny chrzęst. Krew niemal natychmiast popłynęła. Chłopak jednak nie odpuszczał i patrzył na Leo z furią.
    Koniec końców Leo skończył siedząc okrakiem na chłopaku i uderzając w niego z precyzją. Na tyle by bolało, ale zadało jak najmniej obrażeń. Chciał nastraszyć, nie zabić. Wstał dopiero, gdy zauważył nadchodzących nauczycieli. Zmył się niezauważenie. Wiedział, że i tak będzie miał kłopoty, w końcu wokół niego stała cała grupka pobitego chłopaka. Nie odpuszczą mu tego.
    Schował się za szkołą i usiadł na murku. Wycierał krew z rąk, gdy podeszła do niego Pani Przewodnicząca. No tak, mogłem się tego spodziewać, westchnął w duchu.
    -Kochana, spokojnie, to nie była nawet moja wina. Zasłużył. Mnie się nie prowokuje – powiedział wzruszając ramionami. – Słucham, jaka kara mnie czeka. Zawieszenie? Wydalenie? Kolejna nagana? – spojrzał na nią rozbawiony. – Zniosę wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zacisnęła usta w wąską linię, czując jak krew gotuje się w jej żyłach. Wydawało jej się, że cała z tej złości poczerwiwniał, ale u niej to tak nie wyglądało. Ona po prostu wyrywała wnętrzności wzrokiem.
    - Zniesiesz mnie? - syknęła, przez zaciśnięte zęby. - Bo będziesz musiał zostawać w gabinecie przewodniczącej codziennie przez dwie godziny po lekcjach. - warknęła, by na końcu odwrócić się na pięcie. - Powodzenia. - rzuciła na odchodne.
    Ktoś zginie. Albo zabiję jego, albo samą siebie.

    Po lekcjach miała już spakować się i wyjść do domu, ale na jej nieszczęście szybko przypomniała sobie o zaszczycie, którego musiała od dzisiaj dostępować. Udała się w stronę gabinetu tak zwanej "szkolnej trójcy" i przywitała się z Andy'm, który akurat zbierał się do wyjścia.
    Ugh. Mam tu z n i m zostać sama? Ja nie chcę... Zabierzcie mnie stąd... Nie! Zabierzcie jego!

    Clary

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.